niedziela, 26 kwietnia 2020

ks. Edward Saletnik (ur. 1898- zm. 1967)


Moja babcia była osobą głęboko wierzącą.  Z jej opowieści wiem, że większość ówczesnych mieszkańców miała prawdziwe relacje z Bogiem. Bóg był codziennością , był obecny w każdym aspekcie życia.
Jak jest dzisiaj z mieszkańcami- nie wiem. Wiem jednak, że wciąż  jest wiele powołań wśród mieszkańców Zakościela. W 2017 roku urodzony w Zakościelu  Edward Kawa został najmłodszym biskupem w historii Kościoła Katolickiego. Miał 39 lat , kiedy został wyświęcony. Jego brat również jest księdzem!

Jednak w tym poście, chciałabym przybliżyć osobę EDWARDA SALETNIKA. Ten kapłan również  jest z Zakościelem związany. Jego postać kojarzona jest głównie ze Św. Janem Nepomucenem „spod lipy”. No, ale po kolei…



Edward Saletnik urodził się w roku 1898 w Niegłowicach koło Jasła. Studia w Seminarium Duchownym odbył w latach 1918-1922 w Przemyślu, gdzie uzyskał Święcenia kapłańskie. W 1924 roku był wikariuszem w parafii Komorno w dekanacie rudeckim, a dwa lata później wikariuszem w Przeworsku. W 1927 roku został mianowany administratorem w Jastkowicach, potem pracował jako wikariusz w Borku Starym. Od 1932 r. w parafii św. Jana Chrzciciela w Mościskach, był wikariuszem ks. Andrzeja Skrobacza (+24.12.1958r.).

Przeżył swoje kapłaństwo w niełatwych dla kapłaństwa i wyznawania wiary czasach. Trzeba było wielkiej odwagi i determinacji, by w stalinowskiej rzeczywistości powróciwszy z lagrów trwać przez lata prześladowania Kościoła z wiernymi; dla wyznawców Chrystusa była to wielka próba. Wytrwał do końca. Wdzięczni księdzu wierni upamiętnili jego posługę wmurowując w kościele specjalną tablicę.






14 stycznia 1967 roku ksiądz Edward Saletnik odszedł do Pana po nagrodę wieczną. Miał 69 lat.

Kapłan, który otrzymał od Boga tak wielki dar powołania kapłańskiego, był Mu wierny aż do śmierci. Oderwany od swej owczarni i w lagrach umiejscowiony w latach 1949 -1954, wrócił do Mościsk z przymusowej pracy w łagrach sowieckich w cywilnym ubraniu w walonkach i kufajce, by po pięciu latach ubrać na nowo sutannę.





Ostatnią przysługę w dniu pogrzebu księdza Saletnika okazał ojciec Rafał Kiernicki Sługa Boży ze Lwowa. To on właśnie płomiennym wezwaniem na pogrzebie zapalił osieroconą parafię do starań, by kościół nie pozostał bez kapłana: „Trzymajcie klucze od Kościoła!” wołał...
Do 2 lutego 1967 roku wierni modlili się pod zamkniętymi drzwiami świątyni do skutku.
Władze ówczesne przychyliły się do starań wiernych by parafię objął troską duszpasterską kapłan przybyły z Łotwy do Sambora - ks. Kazimierz Mączyński.



W 2017 roku minęła 50. Rocznica jego śmierci. Powstała idea upamiętnienia szlaku legendarnego księdza. Jak wspominają parafianie z Mościsk, ks. Edward Saletnik letnią porą chętnie spacerował boso do starej lipy koło św. Jana (!) w stronę Czyszek, udając się do źródła obok kapliczki św. Mikołaja w Czyszkach w lesie. Wreszcie dojrzała myśl upamiętnienia szlaku wiary księdza Saletnika i jego parafian. Przyszedł także czas, by figury powróciły na swoje miejsce, a kult świętego Jana Nepomucena nie poszedł w zapomnienie, i by na nowo zaśpiewano „Witaj Janie z Bolesława… bo król tak rozkazuje i Ciebie potrzebuje”.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz