Moja babcia była osobą głęboko
wierzącą. Z jej opowieści wiem, że
większość ówczesnych mieszkańców miała prawdziwe relacje z Bogiem. Bóg był
codziennością , był obecny w każdym aspekcie życia.
Jak jest dzisiaj z mieszkańcami-
nie wiem. Wiem jednak, że wciąż jest
wiele powołań wśród mieszkańców Zakościela. W 2017 roku urodzony w Zakościelu Edward Kawa został najmłodszym biskupem w historii
Kościoła Katolickiego. Miał 39 lat , kiedy został wyświęcony. Jego brat również
jest księdzem!
Jednak w tym poście, chciałabym przybliżyć
osobę EDWARDA SALETNIKA. Ten kapłan również jest z Zakościelem związany. Jego postać
kojarzona jest głównie ze Św. Janem Nepomucenem „spod lipy”. No, ale po kolei…
Edward Saletnik urodził się w roku
1898 w Niegłowicach koło Jasła. Studia w Seminarium Duchownym odbył w latach
1918-1922 w Przemyślu, gdzie uzyskał Święcenia kapłańskie. W 1924 roku był
wikariuszem w parafii Komorno w dekanacie rudeckim, a dwa lata później wikariuszem
w Przeworsku. W 1927 roku został mianowany administratorem w Jastkowicach,
potem pracował jako wikariusz w Borku Starym. Od 1932 r. w parafii św. Jana
Chrzciciela w Mościskach, był wikariuszem ks. Andrzeja Skrobacza
(+24.12.1958r.).
Przeżył
swoje kapłaństwo w niełatwych dla kapłaństwa i wyznawania wiary czasach. Trzeba
było wielkiej odwagi i determinacji, by w stalinowskiej rzeczywistości
powróciwszy z lagrów trwać przez lata prześladowania Kościoła z wiernymi; dla
wyznawców Chrystusa była to wielka próba. Wytrwał do końca. Wdzięczni księdzu
wierni upamiętnili jego posługę wmurowując w kościele specjalną tablicę.
14 stycznia 1967 roku ksiądz Edward Saletnik odszedł do Pana po nagrodę wieczną. Miał 69 lat.
Kapłan, który otrzymał od Boga tak wielki dar powołania kapłańskiego, był Mu wierny aż do śmierci. Oderwany od swej owczarni i w lagrach umiejscowiony w latach 1949 -1954, wrócił do Mościsk z przymusowej pracy w łagrach sowieckich w cywilnym ubraniu w walonkach i kufajce, by po pięciu latach ubrać na nowo sutannę.
Ostatnią przysługę w dniu pogrzebu księdza Saletnika okazał ojciec Rafał Kiernicki Sługa Boży ze Lwowa. To on właśnie płomiennym wezwaniem na pogrzebie zapalił osieroconą parafię do starań, by kościół nie pozostał bez kapłana: „Trzymajcie klucze od Kościoła!” wołał...
Do 2 lutego 1967 roku wierni modlili się pod zamkniętymi drzwiami świątyni do skutku.
Władze ówczesne przychyliły się do starań wiernych by parafię objął troską duszpasterską kapłan przybyły z Łotwy do Sambora - ks. Kazimierz Mączyński.
W 2017 roku minęła 50. Rocznica jego śmierci. Powstała idea
upamiętnienia szlaku legendarnego księdza. Jak wspominają parafianie z Mościsk,
ks. Edward Saletnik letnią porą chętnie spacerował boso do starej lipy koło św.
Jana (!) w stronę Czyszek, udając się do źródła obok kapliczki św. Mikołaja w
Czyszkach w lesie. Wreszcie dojrzała myśl upamiętnienia szlaku wiary księdza
Saletnika i jego parafian. Przyszedł także czas, by figury powróciły na swoje
miejsce, a kult świętego Jana Nepomucena nie poszedł w zapomnienie, i by na
nowo zaśpiewano „Witaj Janie z Bolesława… bo król tak rozkazuje i Ciebie
potrzebuje”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz